epilog
Dzieki za słowa otuchy, szambo na szczęscie dojechało, zostało szczęsliwie osadzone, jest ok. Ale cała sprawa miała smieszny epilog, który prawie doprowadził mnie do zawału serca.
Kierowca wiozący nasze szmbo, kiedy był o jedną wioskę od nas zadzwonił zapytać się o dalszą drogę. Wytłumaczyłam mu dokładnie, zreszta był juz naprawdę blisko. Na miejscu czekał na niego mój mąż i niezastapiony Wiesiu.
Po 1,5 godzinie dzwoni ten sam kierowca z pytaniem "jestem koło kościoła to gdzie mam teraz jechać"? W mojej głwoie burza - u nas nie ma żadnego kościoła - rany boskie godzie on znowu pojechał z moim szambem, przeciez był juz prawie na miejscu????. Kiedy głosno wyraziłam swoje wielkie zdziwienie, pan stwierdził "ups przepraszam u pani już byłem!"
Miłego dnia wszystkim budującym!